piątek, 5 lutego 2021

Jeszcze nieco o wczorajszych odbitkach litowych.

 Jak to się wszystko zaczęło? Otóż kilkanaście lat temu - prawdopodobnie przypadkowo - ktoś stwierdził, że kilkukrotnie prześwietlone pod powiększalnikiem arkusze ciepłotonowego papieru czarnobiałego, wymoczone w mocno rozcieńczonym wywoływaczu do błon kreskowych/poligraficznych, mogą dać ciekawe efekty kolorystyczne. Najczęściej wygląda to tak, że światła na odbitkach są ciepłe (od żółci poprzez lekki pomarańcz do łososia), zaś cienie brunatnozielone. Kontrastowość takiej odbitki oraz jej barwy reguluje poprzez kombinację czasu oraz temperatury wywoływania. W ogromnym skrócie: czas naświetlania wpływa na wygląd cieni oraz ich krycie, zaś czas moczenia naświetlonej już odbitki w wywoływaczy wpływa na wygląd świateł - im dłuższe wołanie tym cieplejsze i bardziej kryte światła, zmniejsza się też nieco kontrastowość odbitki. 

My zaś robimy to po swojemu - samodzielnie złożony wywoływacz litowy ORWO 70 (pochodna ID-13) składający się z hydrochinonu, bromku potasowego oraz pirosiarczynu potasowego (koncentrat A) oraz z wodorotlenku potasowego (składnik B) wywołuje praktycznie wszystko - w naszym przypadku nowego życia dostały przeterminowane i poza tym już do niczego się nie nadające papiery bydgoskiego Fotonu - czyli Fotonbrom.

I tutaj uwaga - ktokolwiek wie lub takie papiery przypadkiem jeszcze posiada, to z miłą chęcią je przyjmiemy. Nawet zrobimy na nim zdjęcia.

Ostatnie spotkanie czwartkowe stanowiło kontynuację posiedzenia sprzed tygodnia. Tym razem była nas czwórka, w porywach piątka. Udało się wywołać pięć ładnych odbitek, zaś ciąg dalszy już wkrótce.

Zdjęcia wykonał Aleksander Orzechowski.