piątek, 10 kwietnia 2020

Wspomnień analogowych ciąg dalszy - 13.03 2020 nr 2.

Poniżej przedstawiam kilka ostatnich ujęć licząc na to, że niedługo będziemy spotykać się i tworzyć dalej. Jak widać, do zrobienia nie najgorszych zdjęć - mocno improwizowanych, ale komu zabronisz przygotować się z większą starannością ? -  mamy vintage'ową ławkę, stare oświetlenie, nieco nierówną ścianę, chętnych modeli, a i kamer jest całkiem sporo.

W tym przypadku robiliśmy zmieniając się za kamerami - dwoma aparatami średnioformatowymi - japońską Mamiyą C330f ze standardem 2,8/80 (kopia jakiegoś przedwojennego Leitza - chyba Elmara) oraz prawie nowym Hasselbladem 503 CW z Sonnarem 150 mm.

Do mojej Mamiyi założyłem błonę Fomy 400, którą niedawno wywołałem w kodakowskim HC-110 rozrobionym z wodą w proporcji 1:63. Mieliśmy to robić na spotkaniu, jednak przeciwności losu sprawiły, że postanowiłem zobaczyć, co wyszło, jako że termin kolejnego spotkania GTF nie jest nikomu znany. Negatyw Ilforda HP5 Plus założony do Hassela Rafała czeka lepszych czasów.

Korzystając z większej ilości wolnego czasu wyciągnąłem z koszulki wywołany niedawno negatyw.
Czas wołania negatywu został dobrany zgodnie ze sztuką, 13 minut w temperaturze 20 st. C, w związku z czym ze średnio krytego negatywu dobrze powinny wyjść zarówno czarnobiałe odbitki tradycyjne jak i litowe.
Z litem będzie jeszcze trochę zabawy - tym razem odbijałem na starym papierze RC Agfa MCP 310, który daje piękne kolory i przejścia tonalne, jednak przed włożeniem do zupy należy go namoczyć przez parę minut w letniej wodzie. Nie pomyślałem o tym, i na wywołanym papierze widoczne są miejsca, gdzie na moment zatrzymał się wywoływacz w trakcie wkładana naświetlonego papieru do kuwety. Mają one postać jaśniejszych miejsc - nie występuje to przy wołaniu innych papierów, szczególnie barytowych. AGFA wymaga jednak innego postępowania.

Człowiek uczy się przez całe życie, i rzadko dochodzi do perfekcji, czego mimo wszystko życzę w tym świątecznym czasie. Radości, no i zdrowia, byśmy jeszcze na plenery pochodzili, pofotografowali modelki w koronkach lub bez... ech, rozmarzyłem się.
Adam Fleks
Mamiya C330f, obiektyw 2,8/80 mm, statyw. Błona Foma 400 ASA wołana w HC-110 1:63 w 20 st.C przez 13 minut. Odbitka litowa na papierze AGFA MCP 310 RC, wywoływacz litowy ORWO 70.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Wspomnienia z 12 marca - na razie tyle musi wystarczyć.

Opis jednego z naszych ostatnich spotkań przed epidemią znajduje się w poprzednim poście. Minęły trzy tygodnie i w obliczu coraz bardziej ponurych teorii spiskowych doszedłem do wniosku, że jak czegoś nie zrobię, to koronavirus zacznie żreć emulsję na naświetlonym negatywie.
W związku z powyższym włożyłem do koreksu błonę Fomapan 400 formatu 120 naświetloną w Mamiyi C330 przez szkło 2,8/80 i przy użyciu halogenu świecącego z jednej strony - rozwiązanie proste, ale skuteczne.
Nie jestem w stanie stwierdzić, kto wykonał które zdjęcia, ale może sami Autorzy jeszcze to pamiętają.
Negatyw wołałem w zacnym i wypróbowanym roztworze Kodaka HC-110 dilution H, czyli 1 część wywoływacza na 63 części wody o temperaturze roztworu roboczego 20 stopni C. Pozwala to bardziej precyzyjnie kontrolować proces, a margines błędu przy lekkim skróceniu lub przedłużeniu czasu wywoływania jest znacznie szerszy. Wlałem wywoływacz i potrząsałem koreksem przez całe 13 minut. Potem krótkie przerywanie w wodzie z octem, jeszcze jedno napełnienie koreksu wodą, by wypłukać brudy, utrwalanie przez 8 minut, płukanie 18 minut i szamponik Fotonala przez 2 minuty. Godzina suszenia i można ciąć, chowając następnie w koszulkę pergaminową.
Wyszedł bardzo fajny negatyw, odbitki porobię wkrótce. Poniżej zdjęcia komórkowe z ciemni z dodatkową funkcją pralni.
AF