Opis jednego z naszych ostatnich spotkań przed epidemią znajduje się w poprzednim poście. Minęły trzy tygodnie i w obliczu coraz bardziej ponurych teorii spiskowych doszedłem do wniosku, że jak czegoś nie zrobię, to koronavirus zacznie żreć emulsję na naświetlonym negatywie.
W związku z powyższym włożyłem do koreksu błonę Fomapan 400 formatu 120 naświetloną w Mamiyi C330 przez szkło 2,8/80 i przy użyciu halogenu świecącego z jednej strony - rozwiązanie proste, ale skuteczne.
Nie jestem w stanie stwierdzić, kto wykonał które zdjęcia, ale może sami Autorzy jeszcze to pamiętają.
Negatyw wołałem w zacnym i wypróbowanym roztworze Kodaka HC-110 dilution H, czyli 1 część wywoływacza na 63 części wody o temperaturze roztworu roboczego 20 stopni C. Pozwala to bardziej precyzyjnie kontrolować proces, a margines błędu przy lekkim skróceniu lub przedłużeniu czasu wywoływania jest znacznie szerszy. Wlałem wywoływacz i potrząsałem koreksem przez całe 13 minut. Potem krótkie przerywanie w wodzie z octem, jeszcze jedno napełnienie koreksu wodą, by wypłukać brudy, utrwalanie przez 8 minut, płukanie 18 minut i szamponik Fotonala przez 2 minuty. Godzina suszenia i można ciąć, chowając następnie w koszulkę pergaminową.
Wyszedł bardzo fajny negatyw, odbitki porobię wkrótce. Poniżej zdjęcia komórkowe z ciemni z dodatkową funkcją pralni.
AF