Tego typu działania zawsze pociągają za sobą nowe odkrycia - np. to, że w Prabutach jest dobra pizza, że w Kwidzynie w miejscu mało rzucającym się w oczy można świetnie zjeść, że można się dobrze bawić mimo potwornego upału.
W błędzie byłby jednak ten, kto sądziłby, że na plenerze tylko jedliśmy i piliśmy duże ilości wszelkiego rodzaju płynów. W Prabutach nie udało nam się niestety wejść do Kościoła Polskiego, żeby obejrzeć naszą wystawę fotografii. Władze odwołały festyn miejski z powodu upałów.
Natomiast w Rodowie fotografowaliśmy artystów przy pracy, zarówno studentów ASP jak i bardziej dojrzałych doświadczeniem. Zwiedziliśmy pracownię rzeźbiarską Mariusza Białeckiego.
Piotr M. Rogalski i jego kamera. Fot. Adam Fleks
W poprzednich latach studenci wydziału rzeźby wykonywali betonowe anioły na ogrodzenie lokalnego cmentarza, gdzie po latach zaniedbań powstaje lapidarium dawnych nagrobków przedwojennych mieszkańców wsi.
W Kamieńcu po ciężkiej przeprawie przez podzwrotnikowe niemal chaszcze dotarliśmy pod ruiny pałacu Finckensteinów spalone przez miłujących pokój braci ze wschodu w 1945 r.
W drodze powrotnej "odkryliśmy" prom przez Wisłę pod Kwidzynem, co pozwoliło spenetrować nową trasę i doświadczyć działania konstrukcji, której zasada działania wywodzi się chyba z XIX w., jeżeli nie z wcześniejszej epoki. Otóż rzeczony prom poruszany jest prądem rzeki. Kierunek przepływu zależy od kąta ustawienia jednostki względem nurtu. Żadnych diesli i hałasu. Ciekawe, jak długo to przetrwa - zapewne do chwili powstania mostu przez Wisłę.
Mam nadzieję, że za tydzień znowu tam pojedziemy.
Poniżej dodaję kilka wcześniej nie publikowanych zdjęć z warsztatu ceramicznego oraz z rodowskich pól. Zafascynował mnie też aparat Piotra.
Zdjęcia i tekst: Adam Fleks